niedziela, 10 stycznia 2010

Welcome 2010!!!

Podobno około 19 tego stycznia mamy największe obniżenie nastroju czyli inaczej doła. Dlaczego? Może dlatego, że do następnych świąt daleko, do wiosny daleko, wszystkie noworoczne postanowienia szlag trafił, a za oknem mieszanka śniegu z deszczem. Podobno na ten dzień przypada przerażająca liczba samobójstw, bójek, kłótni, złożonych wypowiedzeń z pracy oraz wypisanych zwolnień lekarskich. W celu uniknięcia wszystkiego z powyższych wrzucam parę fotek z Sylwestra, coby poprawił się humor za równo mi, jak i pozostałym, którzy tam byli, a może i tym co sobie przypomną jak to było u nich.
Mimo, iż średnio przepadam za Sylwestrem, bo jest to jedyny wieczór w roku, kiedy powinno się imprezować, nie dlatego, że ma się na to nieodpartą ochotę, ale dlatego, że wypada. Mimo tego wszystkie moje dotychczasowe powitania nowych lat były udane (nawet ten Sylwester kiedy obchodziłam północ o 20.30, bo byłam za mała na imprezę do północy;) ).
Pamiętam jak 2 lata temu wracałam z Sylwestra pociągiem i wesoła grupka studentów przysiadła się do mnie. Opowiadali, że byli na Sylwestra w pewnym ośrodku wczasowym kilka dni. Pierwszego dnia zrobili super imprezę, tak, że właścicielka wezwała ochronę, drugiego dnia też całkiem fajną , trzeciego taką ok, a na Sylwestra wszyscy ledwo żyli i zasypiali po kątach.
Biorąc sobie do serca tę jakże praktyczna uwagę, na naszego Sylwestra wybraliśmy się tylko dzień przed. Posiedzieliśmy wprawdzie do drugiej, ale kulturka była, więc spokojnie następnego dnia były siły na zamiary. Na pierwszym zdjęciu znajdziecie całą sylwestrowo-noworoczną ekipę.
Przed imprezą chłopcy budowali psychę grając w Grand Tourismo 5 Prolog, a babeczki dla urody: spały, plotkowały, kąpały się, szykowały , przebierały, malowały, włosy prostowały, włosy kręciły, znowu się przebierały - czyli generalnie- wylaszczały się na bóstwo. Faceci po zakończeniu wszystkich finałowych rozgrywek, wykonali najwyżej dwie z powyższych czynności, co zajęło im średnio 12 minut. 10 minut zajęło nam dodreptanie do naszej restauracji w stylu góralskim i już można było zacząć imprezkę. Jedzonko pyszniutkie i rewelacyjny chleb ze smalcem. Jak się okazało był bardziej chodliwy niż Tiramisu. Potem były już tylko tańce, hulanki swawole, ledwie "Ranczo" nie rozwalą, haha, hihi hejże hola.
Gdyby, nie towarzystwo z sąsiedniego stolika to przegapilibyśmy północ, bo DJ się nią zupełnie nie przejął. W każdym razie impreza trwała do 5 rano, bo my byliśmy do piątej rano. Personel w pewnej chwili zaczął sprzątać stoliki, co dało nam do myślenia, że chyba czas na nas. Za nim jednak opuściliśmy lokal, DJ spełniał nasze muzyczne życzenia niczym Janowski (tylko bez tej całej gadki). Jak wróciliśmy do domu, był jeszcze mały after party. Jedni rozmawiali, a inni jeździli samochodami do siódmej rano. (tak, tak chodzi o Playstation) :).
Generalnie, jak widać na załączonym obrazku, byłam uchachana i mam nadzieje, że ten nastrój utrzyma się przynajmniej do wiosny, no i uchroni przed wszelkimi styczniowymi depresjami. No nic, roku 2010 welcome i przynieś same dobre rzeczy, w końcu to właśnie w tym roku skończę magiczne 27 lat:)

ENGLISH

They say that 19th of January is the most depressing day of the Year. Well, on the New Year's Eve You've promised so much to Yourself and now You know You haven't quit smoking or lost any weight. Plus it is cold and dark, so everybody feel down in the dumps. Anyhow, to protect myself from getting into this kind of situation I will put up here some pics from the New Year's Eve. On this day everybody is having fun and they put a lot of hope into upcoming Year. On the first one, You can see our group. Before the big party, the girls were getting prettier and prettier, and the guys were playing PlayStation 3. During the party, we almost missed the midnight, because DJ did not stop playing music. Luckily someone else opened champaign, so we figured out it is probably 2010 already:) The party lasted till the last customer- that means till we went home at 5 a.m. :) At home we had a short afterparty and the guys were driving after alcohol till 7 a.m. ... on the Playstation of course.
Anyhow, I had a great beginning of 2010, so now I wait, what will it bring. After all in 2010 I will celebrate my super sweet, magical 27 birthday;)
Happy New Year and don't ever get depressed!!!;)