Ogólnie wiadomo, że jestem ciągle zamerykanizowana a little bit, chociaż nie podoba mi się, że budują mi McDonalda pod domem i straciłam już swój "Tap Madl" akcent. Wciąż jednak bardzo chętnie biorę udział w wydarzeniach, które pachną krajem 50 Stanów. Wprawdzie minęło już parę tygodni od imprezy (klasyczny poślizg, charakteryzujący mojego bloga i klasyfikujący go w kategorii miesięczników) to jednak z przyjemnością umieszczę tu zdjęcia, rodem z dobrych horrorów klasy B. Sprawcą całego zamieszania była Monika z Piotrkiem. Kto nie wie, temu już piszę, że poznali się w USA, więc myślę, że jak mało kto, nadają się do organizowania Halloween Party, znając tamtejsze zwyczaje. Z resztą

Wracając jednak do trzech niezwykłych rzeczy... Wczoraj na świat

Wczoraj też kupiłam gazetę WPROST. W zasadzie normalnie nigdy jej nie kupuję, ale ten numer musiałam mieć. Nie chodzi o to, że jest w nim super artykuł o Lady Gadze i zaręczynach księcia Williama, ale o to, że pierwszy raz pojawiło się tam pod artykułem imię i nazwisko mojego brata. Mówiłam już, że mój blog to dla niego za niskie progi. Jak kraść to miliony, jak pisać to we WPROŚCIE. Na razie jest tam na stażu, ale myślę, że Tomasz Lis, oszołomiony jego talentem da mu jakąś szansę na sukces;) Wtedy na pewno nie będzie mnie stać na kolejną część "Z punktu widzenia brata"...
Wczoraj byłam też z Jankiem na sushi w naszym ulubionym sushi barze - Sakana. Jak zwykle jedzenie było przepyszne, a sushi masterzy dawali popis swoich umiejętności i poczucia humoru. Uśmiałam się jak dawno, a potem zjadłam m.in. maki z super ostrymi papryczkami w ramach zakładu.
Boże, jak człowiekowi smakuje potem woda. W drodze do domu powiedziałam Jankowi, że mam

...Kiedyś na sto dni mojej znajomości z Jankiem, dostałam od niego sto tulipanów. Mój tata śmiał się wtedy, że jeśli miałby dać mamie tyle tulipanów ile dni ją zna, to musiałby przyjechać dwoma wagonami z Holandii... Wyobraźcie sobie moją minę, gdy wczoraj wróciłam do domu i zobaczyłam na stole wazon z tulipanami ( w środku jesieni???) no i to co było już całkiem dziwne... Szampana Martini (oczywiście z szarą etykietką - czasami sama siebie przerażam.) W każdym razie wczoraj stuknęło nam 100 dni małżeństwa!!! Niby nic, a jak miło jest świętować taką okazję. Stosując jednostkę mojego taty, życzę Ci Janku, wagonów tulipanów ze mną!!! :)
p.s. This was all Yesterday - and today Marc has his birthday - Happy Birthday Marc!!!
English version coming...