sobota, 25 grudnia 2010

Świątecznie...

W tym roku jakoś nie miałam weny. Kartki świąteczne, które miałam wysłać do Stanów, dalej leżą w mojej torebce. Nie przyszedł mi też do głowy żaden fajny sms-owy wierszyk świąteczny, który mogłabym wysłać. No ale na blogu już wypada coś zamieścić. Bez wymówek. No dobra, szału nie ma, ale piernik jest. Tadaaa...
Generalnie w tym roku moje Święta są inne niż dotąd. To pierwsze święta jako instytucja społeczna, wiążąca osoby emocjonalnie, ekonomicznie i prawnie- czyli jako małżeństwo. Nie oznacza to jednak (na szczęście), że od dziś pichcę wigilię dla naszej dwuosobowej rodziny, na to jeszcze przyjdzie pora. Oznacza to, że w tym roku miałam szansę zakosztować potraw ze stołu obu mam. Ponieważ w obu domach kultowane są inne potrawy, nie było monotonnie. Miły był ten wigilijny maraton. Zaczął się o 16.00, skończył 24 potrawy później... Za niecodzienny wigilijny akcent uważam grę planszową Ben10 (matki 5 latków będą wiedziały o co chodzi), w którą graliśmy z Tosią. Muszę przyznać, że klasycznie nas w nią pokonała. Nie znaliśmy niestety wszystkich postaci z bajki, więc to trochę ograniczało nasze możliwości wygranej. Z kolei Tosia wykazała się znajomością astronomii, co w tej grze również jest istotne.

Pytanie: Czy Słońce jest planetą?
Tosia: Nie.
My: Super Tosiu, a czym jest?
Tosia: To takie "coś" wypełnione latarkami, świetlikami i latarniami.

No, ale w grze liczyło się pytanie zasadnicze, a nie dodatkowe.

Bardzo udana była też wigilia Technomexu, którą mieliśmy 18.12.2010. Mam trochę zdjęć, ale żadne nie nadaje się na opublikowanie.
Z kolei 17.12.2010, mój mąż miał swoje 30-te urodziny. Większość mężczyzn, robi w tym dniu rachunek sumienia i bilans zysków i strat. U Janka podobno wyszedł na plus. Minimalnie przeważyło posiadanie dobrej (odpukać) pracy.
Posiadanie żony, na szczęście zrównoważył telewizor;)

No nic, tyle ode mnie świątecznie. Życzę wszystkim dużo systematyczności, której mi tak brakuje.

English

This year, somehow I did not have much of an inspiration. Christmas cards, that I was supposed to send to the United States, still lies in my purse. I also did not come out with any cool Christmas sms, that I could send out. But I need to post something on the blog. No excuses.
Well, it is not crazy-awesome, but it is something... My own gingerbread tree.
Tadaaa ...


This year, my Christmas is different than it used to. This is the first Christmas as a social institution, of two people connected emotionally, economically and legally-I mean as a marriage. Luckily it doesn't mean that from now I have to cook Christmas dinner for our two-person family. This means that this year I had a chance to taste the dishes from the tables of both Moms. They are different, in both houses,so it was not monotonous. This was a nice Christmas marathon. It began at 4 p.m. and finished 24 dishes later ...
The unusual Christmas accent, was a game "Ben10" (mothers of 5 year-old will know, what is it), which we played with Tosia.
I must admit, that she beat the crap out of us. We did not know all the characters from this cartoon, so it has limited our ability to win.
Tosia knew also a lot of facts from the astronomy, which was also very important .

Question: Is the Sun a planet?
Tosia: No.
We: Great, and what is it?
Tosia: This is "something" filled with flashlights, lanterns and lightning bugs.

We also had a very nice Christamas party at Technomex on 12/18/2010. I have some photos, but none of them are good enough to post them.
On 17.12.2010 my husband had his 30th birthday. Most of men summarizing 30 years of their life on that day. Janek did that too. I guess the overall collation, went pretty good. He has a job, tv and... yes... the wife.

Anyhow I wish you all, a lot of regularity, which I just don't have...

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Szczesliwego Nowego Roku...
ania pniewska

Sikorka pisze...

Wszystkiego Dobrego Aniu, dla Ciebie i całej rodzinki:)