poniedziałek, 3 września 2007

Świeto pracy...


Labor Day weekend- czyli święto pracy- kończy lato, wtedy Amerykanie zlatują się do Wisconsin Dells na waterparki i inne atrakcje. Wszyscy są szczęśliwi, bo nie pracują w święto pracy, wszyscy oprócz... nas!Pracownicy Work and Travel mają serdecznie dość turystów i chętnie by ich wszystkich pozabijali. Dobrze, że przed tym weekendem poszliśmy z Eleną i Adasiem do parku wodnego. Cudem wszyscy mieliśmy wolne. Naładowaliśmy akumulatory na ostrą pracę w weekend. Jennifer i Jeremy wyjechali z miasta , więc byłam menadżerem wieczornej zmiany, co oznacza , że zarządzałam sobą i Eleną:) W sobotę Bułgarki nie wytrzymały napięcia jakie było w Sundarze i zaczęły szaleć, bo było za dużo klientów. Dobrze, że amerykańsko-polska koalicja potrafiła poradzić sobie i z klientami i z Bułgarkami. Diana i Kasia- już wam zazdroszcze, że macie już część Work za sobą , a część Travel przed sobą. Dajcie znać co tam słychać w San Francisco:)
Acha, Lisa i Marc mieli garage sale, na której kupiłam sobie... łyżwy! Także, życie sobie płynie, odliczamy dni do wycieczki i za 29 dni się zobaczymy:)

2 komentarze:

A.R. pisze...

A moje święto pracy będzie już za 15 godzin, bo zacznie się wtedy mój pierwszy weekend w pracy :D:D:D WIelkie pozdro!

Sikorka pisze...

100 dni w hameryce:) No "Proszeeeee paaaaniiiiiii" zacznie sie i potem do wakacji daleeeeeeeko:)