środa, 3 czerwca 2009

No i Sikorek wyfrunął...


Ano tak, wyfrunął za Wielką Wodę. Tym razem beze mnie. Obiecał, że będzie zdawał raporty na blogu. Z resztą jak ogólnie wiadomo, ma tutaj swoich wiernych fanów, którzy czekają, aż powróci z nowymi, błyskotliwymi felietonami. Wyleciał z Pyrzowic, gdzie go ostro przetrzepali, widocznie wygląda na małego terrorystę. Międzylądowanie w Warszawie, a stamtąd do Chicago. Na razie mamy cynk, że dotarł cały i zdrowy. Zmiana czasu, nie pozwala mu spać i ,że już ruszył na podbój miasta. O utracie walizek też nic nie wiemy, więc zakładam, że szczoteczka do zębów w bagażu podręcznym tym razem, się nie przydała. No nic, trzymam kciuki za jego Amerykańską przygodę i pozdrawiam wszystkich , którzy już ułatwili mu tam tegoroczny start i tych, których już niedługo spotka na swojej drodze (...lub którą spotka na swojej drodze;) )

English

So, it's officially. America beware! My little brother is coming:) Yesterday he took a plane to Chicago and right now he is probably doing some shopping Downtown Chicago or just getting rid of jet lag. Hopefully he will report, what's new and exciting, writing sth here on my blog.
He actually has some big fans, who still remember his awesome stories, while we were visiting US, two years ago. Anyhow, I think those from this year will be even more exciting and even I will be waiting for an update of my blog:) Of course big thanks to all, who will help him starting up in USA. Greetings to Ewa, Hudson, Gucio, Lisa, Marc, Carly, Jeremy and so on, and so on.
To bad I won't be there this Year, but hopefully You can keep my brother updated on what's up in Your life and he will send the message to the world.
Keeping my fingers crossed for all the adventures and for all the girls, who will meet Adam on his trip;)...

Brak komentarzy: