wtorek, 29 stycznia 2008

Blogowy etap finałowy:)

No i udało się po zaciekłych bojach wejść do pierwszej 25-tki blogów w kategorii podróże. Samo to jest już sporym osiągnięciem, bo jak już mówiłam, nie ma na nim opisów ruin Majów w Hondurasie, ani przygód w Bangladeszu, a moja ostatnia podróż zagraniczna odbyła się do czeskiego Cieszyna. Niemniej jednak, bywa równie urodziwy (szczególnie z tymi wszystkimi mordeczkami dzieciaków - co jest oczywistym chwytem marketingowym;) )
Zmagania były obfite w nieoczekiwane zwroty akcji, jak zapisanie się na forum roślin akwariowych, mimo, że mam tylko jedną roślinkę i do tego plastikową, obiecanie bycia sanitariuszką na meczach paintballu, a nawet mocne postanowienie nauczenia się gry na basie;) Teraz muszę wypełnić obietnice wyborcze i zasadzić w akwarium anubiasa:) (na zdjęciu okaz super wytrzymały przeznaczony do mojej hodowli)
Przy okazji pozdrowienia dla wszystkich, którzy przyczynili się do wejścia bloga do finałowego etapu. Przed nami ostateczna rozgrywka, zasady jak wcześniej. Finał trwa do 19.02.2008 do godz 12.00 :) Liczniki sie wyzerowały , więc można wysłać smsa na nowo:) Jeśli zaś chodzi o prawdziwe życie to chyba szykują się małe zmiany, ale na razie ciiii, bo nie chcę zapeszyć:)

English

The second stage of Blog of the Year has just ended. My blog is officially in the 3rd final round. But to get there I had to promise a lot of staff to people, who were voting on me. One of them was to get real plants to my aquarium (so far I only have the plastic ones) and to get votes I also had to sign up for aquariumplants forum;) I promise to be a part of painball team and learn how to play
bass guitar:) I bet even Hillary Clinton doesn't have to promise that much;) After getting too excited about the blog contest, I also realize that I should probably get a life, hehe;) Anyway it seams like there is going to be some small changes in my life , but I don't want to say anything, before it will happen, but don't worry, you will be updated for sure:)

sobota, 19 stycznia 2008

Głosowanie na Bloga Roku!

Za nim o kolejnych podróżach, krótko o onetowej walce:)
O co chodzi??? Bloga zgłosiłam do konkursu, bo coś trzeba robić.
Aktualnie trwa drugi etap konkursu czyli głosowanie SMSami.

Na numer 71222 należy wysłać smsa o treści D00059, oczywiście chcąć głosować na bloga Sikorka
(można głosować na innych of course, ale najlepiej nie na tych co są wyżej w rankingu;) )
Do następnego etapu przechodzi 25 blogów, a 10 jest ocenianych przez kapitułę.
1,22 zł zostaje przekazane na cel charytatywny.

Tyle statystyk, pozostaje mi motywować do głosowania, np. z powodu tego, żeby o gabinecie Agi i Marcina dowiedziało się jak najwiecej osób, żeby każdy wiedział gdzie jest Wieśkonzin Dells, no i żeby biedne dzieci dostały mnóstwo pieniędzy:)

Tu jest ranking , którym się bardziej emocjonuję niż skokami Małysza, bo wiadomo jak jest;)

http://www.blogroku.pl/kategoria_glosuj.html?catId=22

No nic pozostaje mi marketingowo podejść do sprawy, bo niestety nawet mama może wysłać tylko jednego smsa:)

English (beside the fact that you can't vote)

I signed up for"The Blog of the Year" contest.
"You gotta do what you gotta do;)"
You vote by sending short messages from your cell. I don't think they except any international ones, so you can just keep your fingers crossed, it should do it.

niedziela, 13 stycznia 2008

Oglądanie zdjęć jako terapia zimowa

Dobra, dobra czyli wiemy już, że zbieram zdjęcia dzieci na blogu jak Pokemony. Nie chcę jednak zupełnie wypaść z podróżniczego klimatu, dlatego w ramach zachowania równowagi między Polskimi aktualnymi sprawami i kolorowymi wspomnieniami z USA, parę zdjęć z wcześniejszych wyjazdów. The best of fotki z 2005 i 2006, bo w 2004 roku, istniały jeszcze aparaty z kliszami, a komu by się chciało to skanować:)
Miejsce pierwsze w moim prywatnym rankingu zajmują zdjęcia z planu przyjaciół ze studia WB w Los Angeles. Miejsce drugie fotki z San Diego z Water Worldu i miejsce trzecie Las Vegas.
Rozpamiętywanie to podobno zajęcie starców, więc obiecuję, że to już ostatni raz. Jakoś sobie
trzeba jednak radzić z tęsknotą za tym amerykańskim światem, jednocześnie ładować akumulatory i głowę nowymi pomysłami na wyjazdy, albo po prostu oglądać "Przyjaciół" na Tvn 7 o 19.05 ;)

English

I gotta be honest with you, winter is the toughest time for me, if it comes to missing USA.
Usually I go through all my pics from USA over and over again. Those here are my favourite. Mostly because I'm a big fan of Friends. There is also Shamu from Water World in San Diego and the picture of Las Vegas. But like I said, life goes on and I need to think about, what else should I do or which place visit. I don't think I will be back to USA soon, because of my job, but you never know what is going to happen.

sobota, 12 stycznia 2008

Jeszcze jedno dziecko pod stołem;)


Idąc za ciosem, wrzucam zdjęcia Hanki i można powiedzieć , że kolekcja fotek "dzieci pod stołem" wzbogaca się;) Taki smile jak u Hanki jest dobry na zimową depresję, gdy wspomnienia z lata nie wystarczają.
Maciek i Justyna (rodzice) też spędzili trochę czasu w USA, a imię dla Hanki powstało podobno od "Honey".

English

A little something to cheer everybody up. Another kid under the table. Smile like that can turn a cold winter evening to a sunny afternoon. Hanna is a child of two of my friends, who have spent sometime in USA too. They came up with her name, cause they liked how people call them self in US "Honey":)

wtorek, 8 stycznia 2008

Krótko i na temat czyli Bałwan, Stół i Pralka...




Ponieważ akurat nigdzie nie jadę, a najciekawszą rzeczą ostatnich dni był zakup pralki. No to spełniam prośbę Agnieszki Kujawiaczki , żeby udowodnić wszystkim , że Kujawy nie Sahara i swój śnieg też mają. Co do zdjęć z USA, to przedstawiam kolejny etap rozwoju Gucia, w podręczniku pediatrii określany jako "wejście pod stół";) Co do pralki, to rodzice wzięli sobie do serca, to co napisano w instrukcji. Nastawili program i go teraz oglądają, a że wybrali taki , który trwa 2 godziny i 15 minut, to już ich dawno nie widziałam. Okazuje się, że "Pranie wstępne" może zastąpić "M jak Miłość" :) No to nic, idę czekać , aż mi się troche życie urozmaici, a jak nie, to sobie najwyżej włączę "800 obrotów na minutę przy 60 stopniach":)


English

While I will get a real and interesting life, two pics from my friends' life. Aga is proving that they have more snow, that we do;) and Gucio is proving that life under the table can be fun as well. My parents got a new laundry machine, which means that now there are spending more time watching it doing the laundry, that they are watching the soap operas (I guess something new and exciting) I can hear my Dad saying to my Mom :"Just 2 minutes have left, oh my God"
Oh well, if they are happy, It's all good.

środa, 2 stycznia 2008

Przeżyć Sylwestra czyli Happy New Year!!!



No i przylazł, ten Nowy Rok:) Żeby mnie nie zaskoczył w domu, to szybko uciekłam na narty. Na niebieskich atomikach świat wydaje się bardziej,eee, bardziej...śliski:)
Podróż nie tak daleka, bo Ustroń to nie Val D'isere, ale śnieg to śnieg. Po za tym udało się wreszcie odwiedzić Panią Ratowniczkę i Śląską Góralkę w jednym- Kasię Ustroniankę. W tym momencie wielkie Thank you so much Kasi za gościnę w domku nad Wisłą.
Brat mi tu podpowiada, żeby napisać o tym, że pojechałyśmy do Cieszyna, to będzie, że odbyłam podróż zagraniczną:) No tak, do Czeskiego Cieszyna przed Sylwestrem ciągną pielgrzymki z Polski, by doposażyć się na tą wyjątkową noc (choć niektórzy to się wyposażyli chyba od razu na cały 2008) Oczywiście prawe obywatelki szukały kogoś na granicy, kto sprawdza dowody osobiste. Dopiero po chwili dotarło, że przeca niech żyje Strefa Schengen. Z tej okazji musiałam zrobić sobie zdjęcie z pustą budką graniczną :) (historyczna chwila)
W pakiecie wczasowym oprócz wycieczki do Cieszyna, znalazła się też wizyta w kurorcie Kaśki ( na fotce dzielnie czuwa na posterunku Ratownika), tam też (w kurorcie, nie na basenie) odbył się bal Sylwestrowy. Jednym słowem niech żyje bal i w cholerę kieliszków. Były życzenia i smsy, których połowa pewnie do teraz nie doszła.
Z ciekawostek, to w niedziele przed Sylwestrem, na mszy w schronisku ksiądz położył ręce na mojej głowie i po prostu zapytał "A Ty kiedy wyjdziesz za mąż???" Uznaję to oficjalnie za pierwsze Sylwestrowe życzenia;) Wracając na balangę, to po północy były fajerwerki, tańce, hulanki, swawole. Tu szacunek dla mocnych czterdziestek, bo im kto był starszy tym bardziej wymiatał na parkiecie.
Pierwszego dnia w roku okazało sie , że nie trzeba jechać do Anglii, żeby zrobić sobie fotkę w budce (co ja mam z tymi pustymi budkami?) i nie trzeba jechać z powrotem na Bahamy, żeby mieć zdjęcie w drzewie. Powrót do szarej rzeczywistości nie był łatwy, chociaż sylwestrowa atmosfera ciągnęła się za mną, aż do Katowic. W pociągu większość pasażerów jeszcze nie skończyła balować. Z tego powodu Pan Konduktor zaniechał sprawdzania biletów, bo większość załogi na pytanie kiedy wysiadają odpowiadała: "Za 0,7 l";)
Jakoś dojechałam cała i zdrowa , więc z Katowic życzę wszystkim tym, którzy weszli już odważnie w nowy rok i tym co jeszcze jadą pociągiem;) Szczęśliwego 2008!!!

English

Let me start with Happy New Year!!!

I've spent the end of 2007 and the begging of 2008 in mountains in my friend's house. Skiing, parting and having a good time was basically, what I was doing out there. Also visiting the country next to Poland for a second, to buy some cheap champagne, without even showing ID or Passport (we don't have to do it any more, even while we are crossing the boarder)
The priest, that you can see on the pic,and who I met before New Year's Eve, wished me to get married soon. That's a good and useful wish;)
Kate, this friend of mine, works in one of the resorts out there, so I could enjoy the pool and a hot tub. On this orange pic, you can see a little bit of her apartment in Ustroń (the name of the town)
Also the New Year's Party was organized at the resort.
The way back home by the train, was like being on the party. Some people out there, were still parting, obviously because they didn't wanna say bye to 2007 . I don't blame them, that was a good year , wasn't it?!:)