czwartek, 19 lipca 2007

Madison





Skoro zarzucamy was nowymi postami znaczy Sikorscy się nudzą. Eee, no może nie nudzą,ale trochę czasu wolnego się znalazło. Adaś wprawdzie spać po nocach nie może , bo kalkuluje, co lepsze wróbel w garści czy gołąb na dachu, a może Sikorka w pracy? Kombinuje, czy może więcej godzin wieczornych w Sundarze , a Polynesian rankami, albo może zmienić grafiki, tak żeby tutaj być w weekendy , a tutaj...hmm... Podczas gdy on siedzi i kombinuje ja jadę sobie na wycieczki. Wczoraj odwiedziłam Madison, jedyne miasto, w którym chciałabym mieszkać w Stanach. Połowa Madison to uniwersytet, więc wszędzie szlajają się studenci ze swoimi laptopami, na swoich skuterach (czyli mam już to co jest potrzebne , żeby zostać studentką UW Madison;) ) Nie ma tego wrażenia , o którym pisał Adaś , że mózg jest na wakacjach.
Do tego mają śliczne jeziora (centrum miasta otaczają aż 3) i wąskie uliczki. Nie jest takie wielkie jak Chicago, ani takie małe jak Wisconsin Dells, no baa w końcu i stolica Stanu Wisconsin. Pierwszym punktem programu było oczywiście...centrum handlowe;), ale tylko na krótko, chociaż i tak świadczy to o moim zamerykanizowaniu. Potem było już bardziej Europejsko, czyli chodzenie po głównej ulicy , zdjęcia nad jeziorem itp. Próbowałam też znaleźć sklep skuterowy, bo od czasu mojego wypadku lewe lusterko nie mówi przecie "kto wrąbie w Ciebie na tym świecie", więc muszę je odkupić. Sklep był , ale zamknięty, no cóż powód, żeby wrócić. Przy okazji, dzisiaj 50 dzień naszego pobytu w USA. A propos odliczania... Kozubek już niedługo Twój wielki dzień, pamiętaj żeby powiedzieć "Tak". Będę ciepło o Tobie myśleć i sto lat młodej parze:)

6 komentarzy:

Sikorka pisze...

Acha, a dla 2000 gościa na blogu przewidziana jest nagroda;)

Anonimowy pisze...

Witam ;) i pozdrawiam z niczym nie zmieniającej się w czasie Polski :/ pewnie nie wiecie co ja za gościu jestem.. Już mówię.... Roszko znasz Aniu? Znasz :) no to więc Ja jestem jej kuzynem :) ten co w Zwardoniu był, mam nadzieję, że pamiętasz.

Odwiedzam tego bloga od samego początku jego istnienia, dzięki czemu wiem co się tam u was dzieje tak mniej więcej :). Teksty wasze są świetne i miło sobie poczytać od czasu do czasu jak żyjecie i jak postrzegacie Stany.

Dzisiaj postanowiłem napisać gdyż jestem 2000 odwiedzającym :) taaaaak taaak udało się ........ i jestem z siebie dumny :P. W zasadzie to miałem troszkę szczęścia bo akurat przeczytałem komentarz ostatniego posta na blogu a nie zawsze czytam komentarze...

Pozdrowienia dla Ciebie, Twojego brata Adama i Roszko jak ją będziesz widziała to złóż jej najserdeczniejsze życzenia z okazji urodzin (SMS-y z netu nie dochodzą chyba do USA.. wiem wiem mogę pisać z telefonu komórkowego ale pewnie nie wiesz jak bardzo nie lubię pisać sms-ów na klawiaturze innej niż QWERTY (PC keyboard) :P). Życzę sukcesów wam wszystkim i powodzenia w dalszej realizacji marzeń. paaa

P.S. Jeśli znajdzie się w mojej wypowiedzi jakiś błąd składniowy bądź ortograficzny lub jeszcze jakiś inny, o którym nie mam pojęcia, a który nie powinien się tu znaleźć to z góry przepraszam i błagam o wybaczenie... ;)

A.R. pisze...

Hello! Sikorko, namawiaj tam w Madison studentów ostatnich lat na wymianę w Polsce, najlepiej z UŚ :P Dziś mam zamiar zrobić coś, czego się trochę boję, ale muszę to zrobić, skoro nawet Marzenka to zrobiła, nie? Otóż... idę sobie przebić uszy!!! (boisiebardzo) Skoro mam się przeobrażać w oszałamiającą kobietę sukcesu, to muszę... nie? Więc trzymaj kciuki, żebym w ostatniej chwili nie przekręciła głowy i nie zrobiła sobie piercingu w szyi. O rany, już widzę siebie z zakolczykowaną tętnicą szyjną :( No, idę, jak przeżyję, to wrócę. Swoją drogą godzien podziwu jest wpływ absolwentów fizjoterapii i studentów ekonomii na poprawność językową Polaków. I like You! Pozdro 600

Anonimowy pisze...

Dzięki że mi przypomnialas powiedziec TAK, bo w tym wirze roboty i przygotowań wszystko się może zdarzyć. Buziaki i pozdrowienia dla Was.

Sikorka pisze...

Po pierwsze gratulacje Lukasz, masz prawo wybrania sobie nagrody. Proponuje zeby to byla jakas amerykanska pierdola ,ktora nie zrujnuje mojego budzetu i ktora moge dac Agnieszce , zeby Ci dala. W koncu malo brakowalo , a bylbys tu osobiscie. Mozesz tez wybrac cos z mojego candy storu np. czekoladowo karmelowy popcorn, nie polecam zamawiania lodow:)Super w ogole ,ze wpadasz na bloga, bo moze przeciez przyjedziesz tu z Aga za rok. Bedziesz juz wtedy znal wszystkie okoliczne atrakcje i daje Ci to pewien obraz zycia na Work and travel (wlasciwie na work, work, work and trouble)

Agnieszka trzymaj sie dzielnie. Na pocieszenie powiem Ci ,ze Carly, moja stepsister, przekula sobie nos, ale tobie tego nie polecam. Strasznie niewygodnie sie smarka. A co do studentow z Madison, to pewnie by przyjechali do Polski, wystarczy, ze sie dowiedza, ze u nas jest collage za free, a oni zaharowuja sie w McDonaldach, zeby zaplacic za chocby jeden semestr.
No i oczywiscie message for Anna, ktora sie hajta...Relaks, take it easy;)

A.R. pisze...

No dobra,myślałam,że wytrzymam, ale nie, jednak się poddaję, czy ktoś wie, czy Harry Potter przeżyje??