poniedziałek, 2 lipca 2007

Rosjanie, pościgi motorówką i Honda-prawie jak 007;)


Dobrze, więc ustalmy , że ja jestem od pisania niusów z ostatniej chwili, a Adaś jest od pisania felietonów o problemach naszego prostego amerykańskiego życia, plus od czasu do czasu zrąbie jakąś narodowość. Mam nadzieje, że żaden Rosjanin nie wejdzie na mojego bloga, bo może nam się dostać za niektóre teksty:) Najlepiej zawsze w ich obecności używać określenia "Przyjaciele zza wschodniej granic", bo słowo "Ruskie " rozumieją i wtedy nie można ich (i innych rosjanopochodnych) swobodnie komentować.
Ostatnio oboje z Sikorskim mieliśmy wolny dzień (czytaj. przedpołudnie), więc wybraliśmy się na Jetboaty (taka przejażdżka motorówką ze zwiedzaniem skał). Mamy taką kartę, na którą można wchodzić wszędzie za free, jak się pracuje w Wisconsin Dells. W końcu nie po to cisnę z ciężka tacą i sprzedaje tony cukierków , żeby potem wszystko obalić na motorówki, no nie?! Fajnie było, ale głównym zadaniem kierowcy jest przemoczyć wszystkich do suchej nitki, żeby zostawili mokre pieniądze jako napiwek;) no więc temu kierowcy poszło świetnie. Schnęliśmy jeszcze chyba przez godzinę. Tutaj dedykuje zdjęcie Agnieszce R., wspominając nasz ulubiony środek transportu, mianowicie jak najbardziej zatapialny kajak. Tym razem obyło sie bez awaryjnego zakładania kapoków.
Potem Sikorski kupił jeszcze lody. Ja, jakoś nie zareagowałam entuzjastycznie na coś co zawiera cukier, ciekawe czemu. Z resztą wiadomo, że ostatnio ze słodyczy najbardziej lubię kolumbijskie espresso.






Aaaaa, no i kupiłam kask do mojej Hondy. Wprawdzie wyglądam jak te 4-latki, co mają ochraniacze na każdym stawie jak idą na rower, no ale trudno, trzeba wybrać pomiędzy cool image a bezpieczeństwem (sratatata, jak mi do niczego nie będzie pasował to go nie będę ubierać);) Kupiłam go w Walmarcie, wyglądał na czarny, ale dzisiaj się okazało , że jest fioletowy. Był jeszcze taki z księżniczkami i jeden z płomieniami, ale padło na tego. Jak zrobię sobie szałowe zdjęcie to je tu wrzucę.

No nic, tyle, dodam tylko, że byłam na filmie "Knocked up", zarąbisty, jak będziecie mieli szanse to se ściągnijcie i wyślijcie mi napisy , bo znowu nie było w kinie:)

5 komentarzy:

Nelly pisze...

Hej Sikorex! Mam nadzieje, że Ty tej kolumbijskiej kawy nie polubisz za bardzo, bo wiesz dobrze jakie moga być tego skutki:p (patrz kolega B):) U nas gorąco, rozwozimy zaproszenia, protokół podpisany, więc prawie jedną nogą jestem mężata:) Pozdrowienia!!!

Anonimowy pisze...

internet to wspaniały wynalazek...dzieki niemu rodzina gierlotkow na ligockiej wie tyle o zyciu sikorskich w hameryce...no- swietujcie dzisiaj!! god bless america!:) mam nadzieje,ze masz dizs sukienke z flagi- albo przynajmniej opaske na włosy!

Anonimowy pisze...

HAPPY 4TH OF JULY!!

Love, Ewa and Hudsonek

Anonimowy pisze...

Eee - espresso Jej nie zaszkodzi (chociaz pierwsze slysze o kolumbijskim espresso). Male to to, spozywa sie szybko :). Niektorzy mowia, ze stawia na nogi, ale to ja juz nie bede ciagnal tematu, czy to dobrze w wypadku Sikorki. Raczej cos z odwrotna docelowa pozycja bym obstawial. A jak juz o kawoseksie mowa to - moze kawa z mlekiem? Odpreza, powoduje uczucie blogosci. Nie ma tam jakiegos Francuza pod reka?
A co do skutkow z Panem B. to efekt jest taki, ze jest jedna noga zonatkiem.

Sikorka pisze...

Happy 4 of July for everybody!!!
No właśnie nie mam sukienki, ale mam Amerykańskie skarpetki we flage, nie ma co trzeba ubrać na taką okazję. Najlepiej jak jeden Amerykanin zapytał mnie czy mamy 4 of July w Polsce;)Pewno, zawsze obchodzimy dzień niepodległości USA, w końcu w tym dniu Will Smith uratował Ziemie przed kosmitami;)
Będą dzisiaj fajerwerki i inne duperelki, grille itd. ale służba w Candy biznesie to nie drużba, trzeba być na stanowisku.
A Gierlotkom pozdrowienia i w ogóle super od was słyszeć wieści, pozdrowionka dla Honey:)